» Blog » Rzucanie palenia - podsumowanie miesiaca
05-07-2016 09:46

Rzucanie palenia - podsumowanie miesiaca

Odsłony: 296

Jestem w trakcie najbardziej przemyślanej akcji rzucania palenia jaką sobie do tej pory zaaplikowałem. Oto podsumowanie pierwszego krytycznego miesiąca:

1. Największym zagrożeniem dla procesu, jak w każdym uzależnieniu, jest równie uzależnione towarzystwo. Potrzebowałem więc odpowiednio zaplanować datę startu rzucania, tak aby zminimalizować kontakt i zerwać z nawykami. Jak łatwo się domyślić mężczyzna w średnim wieku spędza najwięcej czasu w pracy, tak więc głównie o to środowisko chodzi. Sprawa więc była prosta. Podparłem się kodeksem pracy, który każe mi raz do roku odpocząć od pracy przez 14 dni, przesunąłem jeszcze ze dwa dni urlopu, dołożyłem jeszcze dzionek lub dwa z nadgodzin, wskoczyłem do pracy na weekend i dzięki temu z 14 dni zrobiłem sobie 21. Samo zaś rzucanie rozpocząłem na tydzień przed urlopem. 

2. Cztery do siedmiu dni wytrzymywałem podczas poprzednich prób. Wziąłem to za dobrą monetę. Pierwszy tydzień rzucania spędzę więc w pracy, a potem długa rozłąka i powrót, który będzie jednocześnie weryfikacją. Chciałem, żeby koledzy wiedzieli i widzieli, że rzucam. Na pytanie czy idziesz na faję odpowiadałem - nie, bo rzucam i brałem kolejną marchewkę do przegryzienia. Czasem wychodziłem na  takiego suchego papierocha, żeby zmylić organizm - czyli kalarepka i spacerek dookoła budynku, albo wizyta przy korporacyjnej popielniczce na 5 minut z marchewką. To akcja na ryzyku, ale działała. Przy okazji dosyć szybko dotarło do mnie, że dym papierosowy, jak nie palisz to gryzie i śmierdzi znacznie bardziej. 

3. Pierwszy poważny kryzys pojawił się gdzieś 3 lub 4 dnia, głównie ze strony systemu trawiennego. Po prostu od nadmiaru warzyw, bo głównie je podjadałem, rozbolał mnie brzuch. Trzeba więc pamiętać, że surowe warzywa owszem, ale z umiarem. Ważne jest też, aby się nawadniać. Prawdę powiedziawszy organizm bez nikotyny jest nieco skołowany - to znaczy, nie potrafi rozróżnić głodu od pragnienia. Mogłem po prostu pić więcej wody i tak też robiłem przez następne dni.

4. Dlaczego tak ważne jest opuszczenie na jakiś czas środowiska palaczy? Większość osób palących ma za sobą nieudane próby rzucenia palenia - w większości spontaniczne, nieprzemyślane i czynione bez przygotowania (bo każdy z nas ma wujka Staszka, który rzucił z dnia na dzień). Ekipa doskonale wie jak przebiega ten proces, jak mózg ci pływa, jak myśli lgną do papierosa, do wyjścia, do popielniczki. Że jesteś pobudzony, że poirytowany, że nie wiesz co robić z rękoma. I w końcu, że wystarczy jeden poczęstunek, żeby ci ulżyć. Wierzcie mi, to często nie jest zła wola, często to po prostu empatia, bo palacze to w większości wspaniali ludzie, wyczuleni na cierpienie innych palaczy. W swoim nałogu są altruistami wobec innych nałogowców. Jak mają to kopsną - choćby z bólem dupy, choćby z pogardą w spojrzeniu, ale kopsną. Dlatego właśnie trzeba opuścić to środowisko - żebyś przypadkiem nie wyglądał jak gość, który potrzebuje wsparcia fajeczką. Bo pierwszej nie weźmiesz, za drugą podziękujesz, ale za następne już nie ma co ręczyć. 

5. To potrzebna także, aby spojrzeć na palenie z boku. I dobrze sobie przemyśleć jak to wygląda. Odpowiedzieć sobie szczerze na pytania takie jak: Dlaczego chcę rzucić? Jak się czuję paląc? Co mi w tym przeszkadza? I najważniejsze: zastanowić się kiedy i w jakich sytuacjach miałem wrażenie, że papieros mi nie smakował? Bo w całym procesie rzucania, odpowiedź na to pytanie jest kluczowa, bo wnioski jakie się z tych odpowiedzi wyciągnie są zaskakująco pomocne. Kiedy papieros mi nie smakował?

 

 

Komentarze


Exar
   
Ocena:
+1

jak nie palisz to gryzie i śmierdzi znacznie bardziej

Co prawda nigdy nie paliłem, ale wierz mi - dla niepalących ten smród też jest często naprawdę nie do zniesienia (choć pewnie są osoby mnie lub bardziej wrażliwe....). I nawet jak ktoś na przystanku pali, albo łazi z petem po mieście a potrafi zirytować.

Już nie mówię o sytuacjach ekstremalnych (np. ciężki kac) gdy ktoś wbija do tramwaju i wydycha resztki dymu... jakby nie ww. kac, to takiego gościa chciałoby się zatłuc.

A poza tem, życzę powodzenia!

05-07-2016 15:16
earl
   
Ocena:
0

Jeśli nie palisz, a masz w najbliższej rodzinie palacza to przyzwyczaisz się do smrodu. Wiem to po sobie.

05-07-2016 15:59
Vukodlak
   
Ocena:
0

Ja wróciłem do elektronicznego ponad rok temu i tak mi zostało. Ostatnio zapomniałem go zabrać i wziąłem kumplowi normalnego. Wypaliłem i zrozumiałem, że już do tego nie wrócę - normalny skrętak z tytoniu po prostu mnie odrzuca. Nawet tego elektronika palę już z przyzwyczajenia, ale palenie tytoniu już nie wchodzi w grę.

@earl

Ba, niektórzy idą nawet dalej. Mój promotor rzucił palenie dawno temu, ale nie gonił swoich magistrantów, bo wiedział jak to jest. Choć sam już nie palił, to jest ciekawym przypadkiem człowieka, który lubi czuć zapach papierosów wokół siebie. Po zapachu poznał, że palę (na studiach jechałem równo z tematem) i powiedział mi, że wprost uwielbia gdy przychodzą do niego studenci tuż po papierosie. Po prostu przypomina mu to jego dzieciństwo i mocną woń papierosów, którą czuł przy spacerach z ojcem.

05-07-2016 16:31
Bakcyl
   
Ocena:
0

Jeśli nie palisz, a masz w najbliższej rodzinie palacza to przyzwyczaisz się do smrodu. Wiem to po sobie.

 

To jest BZDURA. Nie da się do tego przyzwyczaić. Dym papierosowy często jest bardzo nieprzyjemny nawet dla samych palaczy. Jest to cholernie cuchnąca substancja, która w ciągu kilku zaledwie chwil wnika we wszelkie tkaniny z ogromną łatwością. Wystarczy kilka minut w pomieszczeniu z palaczem, by ubrania zaczęły potwornie śmierdzieć.

Ja, kiedy jeszcze paliłem, również nie znosiłem smrodu papierosów, choć jest to oczywiście wtedy  znacznie mniej odczuwalne. 

05-07-2016 17:50
earl
   
Ocena:
0

Bzdura jak bzdura. Ja się przyzwyczaiłem.

05-07-2016 19:02
Neurocide
   
Ocena:
+1

@earl @exar - odnośnie smrodu - o tym temacie z pewnością jeszcze napiszę, bo jest on bardzo istotny z pewnego punktu widzenia. I niestety w dominującym środowisku palaczy w jakim wychowałem się jako dziecko dym staje się po prostu częścią środowiska a sam zapach przestaje się zauważać. Chyba,  że ktoś zapali po tym jak się solidnie wywietrzyło pomieszczenia. Zresztą ten zapach ewoluuje - inaczej pachnie dym w powietrzu, a inaczej to co się osadza na ścianach czy materiałach odzieżowych w 5, 10 czy 20 minut później.

@Vukodlak - ja postanowiłem pominąć fazę elektronika z czystego skąpstwa. A palisz już tylko rytualnie czy jeszcze z nikotyną?

@Bakcyl - mam taką prośbę, bo udaje nam się tu kulturalnie tu z kolegami rozmawiać, z szacunkiem i bez hejtu, jakbyś mógł się powstrzymać od nadmiernie radykalnych sądów i postarał się dorównać współdyskutantom. Po prostu proszę Cię o odrobinę uprzejmości, tej samej która sprawia, że obiad w rodzinnym gronie smakuje tak dobrze, a dyskusje przy nim są takie przyjemne. Umowa stoi? Dasz radę?

 

06-07-2016 11:21
Kanibal77
   
Ocena:
0

Nie ma nic prostszego od rzucania palenia - robiłem to już tysiące razy.

Że tak pozwolę se klasykiem zarzucić.

06-07-2016 16:00
Vukodlak
   
Ocena:
0

Palę z nikotyną, ale sam już nie wiem czy jej potrzebuję. Przez większość okresu, w którym wróciłem do vapowania, używałem mocnych liquidów z 18mg/ml. Tak ze cztery miesiące temu kupiłem kilka buteleczek z 12 i nie zauważyłem żadnej różnicy. Za wyjątkiem tej, że po dłuższym vapowaniu nie mam ściśniętego gardła. Niemniej jakoś nie czuję żadnych negatywnych skutków braku nikotyny, spowodowanych zmniejszoną jej dawką. Zamierzam niedługo kupić sobie nową faję, bo ta jest bardzo stara i trzyma się już tylko na zaklęciach (farba odpadła, metal w okolicach grzałki i baterii jest odparzony i chropowaty, itp.). Na nowej, mocnej baterii i porządnych grzałkach mogę nie poczuć żadnej różnicy przy zejściu do 6mg/ml albo nawet 0.

06-07-2016 16:32

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.