» Blog » Officina Ferraria #2: Spin OFF
16-08-2009 23:46

Officina Ferraria #2: Spin OFF

W działach: muzyka | Odsłony: 1

Officina Ferraria #2: Spin OFF

Dziś bedzie trochę z zupełnie innej beczki. Jako, że tekst, który miał tu się pojawić jeszcze powstaje, żeby cykl był cyklem i cechowała go pirazydrzwiowa cykliczność, wsadzam spod palca trochę muzycznych odkryć z IV edycji OFF Festivalu.

 

Pojechałem tam bez oczekiwań. W tym roku Rojek i reszta organizatorów przygotowali naprawdę kupę zespołów o których istnieniu pojęcia zielonego nie miałem. Nie zadałem sobie nawet trudu, by pooglądać youtubowe wstawki.

 

Spośród wielu koncertów na których byłem doskonale bawiłem się na trzech.Jak zwykle najfajniej było na scenie leśnej. Gdzie już pierwszego dnia zagrał Fucked Up prosto z Kanady. Poprostu usłyszałem, że coś ciężkiego napieprza na leśnej, więc czym prędzej zostawiłem znajomych z ich browarami i pobiegłem się bawić.

 

Młyn nie widział mnie od wielu lat, ale kiedy znalzłem się w zasięgu dzwięków niemiałem wątpliosci, że się z nim na nowo zbratam. Czym jest Fucked Up do dziś specjalnie nie wiem. Wiem, że mają fajną cycatą basistkę, generalnie przyjemną resztę ekipy, oraz grubego - przypominającego battlowskiego ogra wokalistę. I grają z totalnym wykopem. Zresztą zobaczcie jak to wyglądało. Więcej i w lepszej jakości oczywiście na stronie Fucked Up na My Space.

 

Oczywiście darłem się do mikrofonu, a koleś który wpadł Damianowi Abrahamowi w łapy przelaciał mi nad głową. Nie wiem jak zespół brzmi z płyt - ale powiadam wam - jesli będą w Polsce kupujcie bilety i wbijajcie na koncert. Po Fucked Up wiedziałem, że stówa na bilet zwróciła mi się z naddatkiem.

 

Jeszcze tego samego dnia zagrał Monotonix z Izraela - na scenia Miasta Muzyki - dla tych co nie byli - taki fragment boiska do pilki plażowej. Generalnie ta scena zwykle mocno ssała kiedy trzymał ją MySpace w poprzednich edycjach - teraz sprzęt działa swietnie, nagłośnienie jest ok.

 

I znów to samo - będąc na gastronomii poprostu usłyszałem przesterowane gitary. Tym razem bez hardcorowego wykopu za to lepkim smakiem psychodeli lat '70. Szaleństwo. SZA-LEŃ-STWO!!!

 

Jesli, jak widzieliscie, Fucked Up wyszedł do publiczności porywając ją doszczętnie - to  Monotonix zespolił się widzami w 100%. Poprostu grali otoczeni skaczacym tłumem. Zresztą sami zobaczcie co tam się wyprawiało - taki stage dive to jest coś :) 

 

 <object width="425" height="344"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/eiNMQiN01Zs&hl=pl&fs=1&"></param><param name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src="http://www.youtube.com/v/eiNMQiN01Zs&hl=pl&fs=1&" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="425" height="344"></embed></object>

 

Drugiego dnia przepysznie bawiłem się na Handsome Furs z Kanady. Zespół tworzy małżeństwo. On śpiewa, gra na gitarze i szaleje, a ona osługuje automat perkucyjny, samplery i też szaleje. Muzycznie to praktycznie nie koresponduje z wyżej wymienionymi zespołami, ale jest w dechę. Tak to wygląda na żywca 

Jakość dzwięku średnia, więc posłuchajcie sobie na ich stronie Handsome Furs na MySpace. Dodam tylko, że dziewczyna ma chyba sprężyny w nogach.

 

I to by było na tyle.  

1
Notka polecana przez: Urko
Poleć innym tę notkę

Komentarze


~MAJKOSMOS

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Ogromny pozytyw! Tekst, na który czekałem. Konkretny, solidny i przede wszystkim właściwe wnioski. Oby tak dalej!
17-08-2009 22:31

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.